Forum dyskusyjne. Przyjazne forum.
http://www.nakazdytemat.pl/

podatek progresywny
http://www.nakazdytemat.pl/polityka/podatek-progresywny-vt4483.htm
Strona 1 z 4

Autor:  malgozia [ 2009-03-28, 20:02 ]
Tytuł:  podatek progresywny

jakie Waszym zdaniem są wady podatku progresywnego?,krótko
potrzebuje opinii innych!

Autor:  Ironic_Bastard [ 2009-03-28, 20:10 ]
Tytuł: 

Hm, to jest chyba wiadome. Sądzę, że niesprawiedliwym jest wykorzystywać majątek ludzi bogatych by pomóc ludziom biednym. Dlaczego osoby, które ciężko pracowały na to, co posiadają (no może i nie zawsze ale w końcu to ich kasa ;p) mają z przymusu pomagać innym?

Autor:  malgozia [ 2009-03-28, 20:11 ]
Tytuł: 

jest pierwszy minus ,dzięki:)

więcej więcej !

Autor:  Ironic_Bastard [ 2009-03-28, 20:17 ]
Tytuł: 

Nie ma za co.

Cytuj:
"Ze wszystkich wzorów opodatkowania, podatek progresywny wywołał największą burzę. W sporze o progresywne podatki sprzeciwiający się mu konserwatywni ekonomiści przeszli do ofensywy, bowiem nawet jego obrońcy muszą przyznać z niechęcią, że podatek progresywny hamuje motywację oraz produktywność. Z tego też powodu nawet najbardziej żarliwi orędownicy progresywnego opodatkowania stojący na gruntach „równości” przyznają, że stopień intensywności progresji musi być limitowany względami produktywności. Najważniejsze kwestie podnoszone przeciw progresywnym podatkom to: (a) obniżanie oszczędności społeczności, (b) redukcja skłonności do pracy i zarabiania i (c) ustanawianie „rabunku bogatych przez biednych”.



By ocenić te kwestie skierujmy nasz analityczny skalpel na rezultaty zasady progresji. Podatek progresywny nakłada większe stopy podatkowe na zarabiających więcej. Innymi słowy działa jak kara za usługę oddawaną konsumentowi, za wartość na rynku. Dochody rynkowe determinowane są przez usługi oddawane konsumentowi, polegające na produkowaniu i alokowaniu środków produkcji, zależąc bezpośrednio od zakresu takich usług. Nakładając kary na tych, którzy najbardziej przysłużyli się konsumentom, okaleczamy nie tylko pierwszych, ale i drugich. Podatek progresywny staje się zatem bezwzględnie przyczyną paraliżu motywacji, mobilności pracy i w znacznym stopniu prężności rynku w służeniu konsumentom. W konsekwencji obniża ogólny standard życia. Ostateczny cel progresji – przymusowo wyrównane dochody – w końcu, jak widzieliśmy, staje u źródeł odwrotu do barbarzyństwa. Nie ma również wątpliwości co do tego, że progresywne opodatkowanie dochodu obniży skłonności do oszczędzania, ponieważ ludzie nie będą zarabiać na zwrocie z inwestycji współgrających z ich preferencjami czasowymi; ich zarobki umkną jako podatki. Ponieważ ludzie zarabiają o wiele mniej niż zagwarantowałyby to im ich preferencje czasowe, toteż ich oszczędności upadną o wiele poniżej tego, co osiągnęłyby w wariancie wolnorynkowym.



Tym samym zarzuty konserwatystów, zgodnie z którymi podatek progresywny redukuje motywację do pracy i oszczędzania jest prawidłowy i, de facto, są zwykle umniejszane, ponieważ nie ma wystarczającego zrozumienia dla faktu, że efekty te wypływają z a priori z samej natury progresji. Nie powinno się jednak zapominać, że opodatkowanie proporcjonalne spowoduje rzeczywiście wiele takich samych skutków jak jakikolwiek podatek przekraczający zasadę kosztu lub równości. Podatki proporcjonalne karcą bowiem zaradnych i oszczędnych. Zgodnie z prawdą podatek proporcjonalny jest pozbawiony wielu niszczących skutków progresji, jak progresywne zapobieganie wysiłkowi przedostania się z jednego przedziału dochodowego do następnego. Lecz proporcjonalne opodatkowanie nakłada również większe obciążenia wraz ze wzrostem grup dochodowych, a te także hamują zarabianie i oszczędzanie.



Drugim argumentem przeciw podatkowi dochodowemu, być może najpopularniejszym, jest to, że opodatkowywanie bogatych zmniejsza zwłaszcza oszczędności, krzywdząc tym samym społeczeństwo jako całość. Ten argument opiera się na zwykle prawdopodobnym założeniu, że bogaci zachowują proporcjonalnie więcej pieniędzy niż biedni. Mimo tego, jak wskazaliśmy powyżej, jest to niezwykle słaby argument, szczególnie dla zwolenników wolnego rynku. Krytyka wymuszania odchyleń od wolnorynkowej alokacji na rzecz arbitralnych jest uzasadniona; lecz po prostu trudno usprawiedliwić krytykę danej polityki opartą na obniżaniu oszczędności per se. Dlaczego konsumpcja ma być mniej wartościowa niż oszczędzanie? Rozdział między nie jest zwyczajnie sprawą preferencji czasowych. Znaczy to, że każde wymuszone odstępstwo od rynkowych proporcji oszczędności względem konsumpcji narzuca straty użyteczności i jest to prawda niezależna od tego, w którą stronę to odstępstwo pójdzie. Polityka rządowa, mogąca indukować więcej oszczędności i mniej konsumpcji podlega podobnej krytyce jak polityka mogąca oznaczać więcej konsumpcji i mniej oszczędności. Jeśli powiemy inaczej, skrytykujemy wolnorynkowe wybory i pośrednio staniemy na stanowisku obrońców rządowych projektów przymuszających społeczeństwo do większego oszczędzania. Jeśli tacy konserwatywni ekonomiści byliby w takim wypadku konsekwentni, to musieliby tym samym poprzeć opodatkowanie biednych w celu subsydiowania bogatych, ponieważ wtedy oszczędności prawdopodobnie by się zwiększyły, a konsumpcja by zmalała.



Trzeci argument jest natury polityczno-etycznej – że „biedni ograbiają bogatych”. Wniosek jest taki, że biedny, który płaci w podatku 1 procent swoich dochodów „rabuje” bogatego, który płaci 80 procent. Nie oceniając zalet i wad kradzieży możemy powiedzieć, że tkwi tu błąd. Obaj obywatele są grabieni – przez państwo. To, że jeden jest ograbiony w mniejszej proporcji do drugiego nie likwiduje faktu, że obu dzieje się gorzej. Można oponować, że biedny otrzymuje na czysto subsydia z wpływów podatkowych, ponieważ rząd wydaje pieniądze by służyć biednemu. Jednak nie jest to argument poprawny. Wynika to stąd, że faktyczny akt grabieży popełniany jest przez państwo, nie przez biednego. Po drugie, państwo może wydać swoje pieniądze, jak zobaczymy poniżej, na wiele różnorodnych projektów. Może wyroby konsumować; może subsydiować część lub wszystkich bogatych; może subsydiować część lub wszystkich biednych. Samo z siebie progresywne opodatkowanie dochodu nie pociąga za sobą wniosku, że „biedni” en masse będą subsydiowani. Jeśli niektórzy biedni są, to inni być nie muszą, choć będą nadal raczej podatnikami netto niż konsumentami podatków, i będą „grabieni” wraz z bogatymi. Zakres tego odchylenia będzie mniejszy dla biednego podatnika niż bogatego; a jednak, gdyż zwykle jest wielu więcej biednych niż bogatych, en masse biedni mogą równie dobrze ponieść najdotkliwszy ciężar „grabieży” podatkowej. W przeciwieństwie do tego, państwowa biurokracja, jak zaobserwowaliśmy, tak naprawdę w ogóle nie płaci żadnych podatków.[10]



To pomylenie pojęć, dotyczące zasięgu „grabieży” i błędnego argumentu o oszczędnościach, obok innych powodów, sprawiło, że większość konserwatywnych ekonomistów i autorów nadmiernie podkreśla wagę progresywności opodatkowania. W rzeczywistości, gdy przychodzi do ustalania odległości, jaką przebyło społeczeństwo oddalając się od wolnego rynku, poziom podatków jest o wiele ważniejszy niż jego progresywność. Przykład wyjaśni względną wagę obu. Zestawmy dwóch ludzi i zobaczmy, jak im się powodzi w zależności od rodzaju systemu podatkowego. Smith otrzymuje 1.000 dolarów rocznie, a Jones 20.000. W społeczeństwie A wszystkich obowiązuje podatek proporcjonalny w wysokości 50%. W społeczeństwie B mamy bardzo szybko rosnącą skalę progresywną opodatkowania: za 1.000 dolarów dochodu musimy zapłacić ½ procenta, a za 20.000 – 20%. Następująca tabela pokazuje wielkości podatków w tych społeczeństwach:




Możemy teraz spytać tak bogatego, jak i biednego podatnika: W jakim systemie opodatkowania żyje ci się lepiej? Zarówno bogaty, jak i biedny bez wahania wskaże społeczeństwo B, gdzie struktura opodatkowania jest o wiele bardziej progresywna, ale poziom podatku nałożonego na każdego z osobna jest niższy. Niektórzy mogą stwierdzić, że przecież całkowity podatek nałożony na społeczeństwo jest w społeczeństwie A o wiele większy. Lecz o to właśnie chodzi! Rzecz w tym, że bogaty sprzeciwia się nie progresywności podatku, lecz wysokości nałożonej na niego stopy podatkowej, więc uzna progresywność podatku za lepszą tam, gdzie podatki będą niskie. Ukazuje to, że biedny nie „ograbia” biednego przez zasadę progresji opodatkowania; to państwo „ograbia” obu opodatkowaniem jako takim. Wskazuje to też na to, że konserwatyści nie krytykują wcale progresji, lecz wysoki poziom podatków, a ich rzeczywistym zarzutem wobec progresji jest otwarcie przez nią drogi dla wysokiego poziomu opodatkowania bogatych. Z intencji tej nie zawsze zdajemy sobie jednak sprawę. Jest wszak z pewnością możliwe, i często się tak zdarzało, że struktura podatków jest bardzo progresywna, lecz zawsze niższa, czy to na wysokim progu, czy niskim, niż struktura mniej progresywna. Natomiast praktycznie rzecz ujmując progresywność opodatkowania jest niezbędna dla wysokich podatków, ponieważ wielu mniej zarabiających obywateli mogłoby gwałtownie sprzeciwić się nałożonym w równym stopniu na wszystkich bardzo wysokim podatkom. Z drugiej strony wielu ludzi przyjmuje ciężar wysokiego podatku, jeśli ma pewność, że bogaci płacą jeszcze więcej.[11]



Zobaczyliśmy już, że przymusowy egalitaryzm spowoduje powrót do barbarzyństwa i że dążenie ku niemu spowoduje dyslokacje rynkowe i spadek poziomu życia. Wielu ekonomistów – zwłaszcza ze „szkoły chicagowskiej” – wierzy, że reprezentuje siły „wolnego rynku”, jednocześnie nie wiążąc podatków z rynkiem, nie myśląc o nim jako o interwencji w proces rynkowy. Autorzy owi twardo podkreślają, że na rynku każda osoba powinna zarabiać na zyskach i marginalnej wartości produktywności, jakie są gotowi zapłacić konsumenci, chcąc uzyskać satysfakcjonującą alokację czynników wytwórczych. Niemniej jednak nie dostrzegają żadnego braku spójności broniąc zaraz potem drastycznych środków podatkowych i subsydiarnych. Wierzą, iż mogą one odmienić „dystrybucję” dochodu bez zmniejszania efektywności produkcyjnych alokacji. Wspierają się tym samym ekwiwalentem keynesowskiej „iluzji pieniężnej” – iluzji podatkowej, wierze, że jednostki starają się koordynować swoje działania raczej ze swoim dochodem brutto niż netto (po opodatkowaniu). To bezsprzecznie błąd. Nie ma żadnego powodu, dla którego ludzie nie mieliby zdawać sobie sprawy z istnienia podatków i dostosowywać do nich swojej energii i zasobów. Odmieniwszy podatkami relatywne nagrody, zaburzamy wszelkie rynkowe alokacje – przemieszczanie się pracy, przedsiębiorczą czujność etc. Rynek jest rozległą siecią, w której wszystkie węzły są ze sobą powiązane, i tak trzeba go analizować. Obowiązująca w ekonomii moda siecze rynek na izolowane odpryski – „firmę”, kilka „makroskopowych” holistycznych agregatów, wymiany rynkowe, opodatkowanie etc. – mącąc dyskusję na temat każdego takiego odprysku i pozbawiając szansy na ukazanie prawdziwego obrazu wzajemnych relacji rynkowych.



Tekst pochodzi ze strony www.mises.org.

(google nie bolą ;))

Autor:  Gość [ 2009-03-28, 20:56 ]
Tytuł: 

nieee to ja oczywiście szukałam na google takich rzeczy,ale ja potrzebuje osobistych opinii ludzi na tych temat ,krótko i zwiezle:)
ale kolejny raz- dzieki za pofatygowanie sie:*

Autor:  mak [ 2012-02-14, 11:19 ]
Tytuł:  Re: podatek progresywny

Ja uważam że nic lepszego nie wymyślili a podatek liniowy w wysokści 18-19% czyli dokładnie tylu ile płaci większość społeczeństwa jest czymś śmiesznym bo chrobi tylko najbogatszych. Ale u nas zasze jakaś siła musi być ważniejsza od ludzi...zapraszam na mojego bloga.

Autor:  varna [ 2012-02-17, 23:34 ]
Tytuł:  Re: podatek progresywny

Ci przy korycie zawsze się wyżywią a ty pracuj i oddawaj pańszczyznę.

Autor:  matis [ 2012-02-29, 10:04 ]
Tytuł:  Re:

Ironic_Bastard napisał(a):
Hm, to jest chyba wiadome. Sądzę, że niesprawiedliwym jest wykorzystywać majątek ludzi bogatych by pomóc ludziom biednym. Dlaczego osoby, które ciężko pracowały na to, co posiadają (no może i nie zawsze ale w końcu to ich kasa ;p) mają z przymusu pomagać innym?


Ale wykorzystywać ludzi biednych by móc budować majątek bogatych jest ok? Marne płace, brak podstawowych świadczeń socjalnych czy po prostu zwykły wyzysk są dziś na porządku dziennym. Niejeden PIT 36 2011 pokaże dużo mniejsze przychody, a dużo wyższe koszty uzyskania przychodu, bo jak wiadomo, przedsiębiorca ciemiężony jest podatkami i musi się uciekać do takich praktyk, żeby wyjść na swoje.

Popatrzmy też na udział poszczególnych warstw w przestrzeni publicznej – ilu biednych jeździ samochodem? Drogi budowane są z pieniędzy państwowych. Dlaczego więc mają płacić za nie biedni, którzy nie mają samochodu?

Gdyby ciężka praca i intelekt rzeczywiście były wyznacznikiem bogactwa byłoby ok. Jednak, jak mówi jedna z teorii, społeczeństwo składa się z 5% geniuszy, z 5% debili i 90 % całkowicie równych sobie pod względem inteligencji ludzi. Tymczasem bogactwo skupia się w rękach około 20%, z których nie nazwalibyśmy geniuszami prawie nikogo.

Natomiast prawdziwie genialni ludzie, tacy jak np. Dr Gigorij Perelman, który udowodnił Hipotezę Poincarego i otrzymał za to 1 000 000 dolarów nie dość, że odmówił nagrody, to jeszcze nie udziela się publicznie i nie wiadomo nawet, gdzie się ukrywa, nie gonią za pieniędzmi, bo nie dla nich robią, to co robią.

Jeśli będziemy oceniali ludzi na podstawie stanu posiadania równie dobrze możemy wejść nago na drzewa i rzucać w siebie gównem.

Autor:  Carmela_Soprano [ 2012-03-13, 15:33 ]
Tytuł:  Re: podatek progresywny

progresywny, jest lepszy moim zdaniem, bo bogaci i tak sobie poradzą, ze stawką ustaloną dla nich, a w tym kraju jest taka bieda, że liniowy rozwiązaniem nie jest

Autor:  Karolina844 [ 2012-03-14, 13:30 ]
Tytuł:  Re: podatek progresywny

TEz bylam za progresywnym, dopoki moj maz nie przekroczyl najwyzszego progu podatkowego.. Szkoda tylko ze nikt nie bierze pod uwage tego, ze z jego pensji idzie 2tys na alimenty dziecka i jej matki, ktora pracuje na czarnoi udaje ze jest bezrobotna przez kilka lat... a poza tym kolejne tyle idzie na kredyt hipoteczny.. a wiadomo sa jeszcze inne wydatki jak samochod, rachunki, jedzenie, w wakacje wycieczka.. bo skoro zarabia wg panstwa polskiego duzo to chyba powinien bezp roblemu miec pieniadze na samochod, dom jedzenie itp?

Strona 1 z 4 Strefa czasowa: UTC + 2
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/