Forum dyskusyjne. Przyjazne forum. http://www.nakazdytemat.pl/ |
|
Wasze ulubione wiersze http://www.nakazdytemat.pl/literatura-sztuka-i-poezja/wasze-ulubione-wiersze-vt1197,80.htm |
Strona 9 z 11 |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-10, 13:34 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Wróżby niewinności... Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie — nieskończoność czasu. Czerwonogardły gil, zamknięty W klatce, wściekłością niebios sięga. Pod gołębnikiem, gdzie się tłoczą Gołębie, piekieł drży potęga. Pies u wrót pana zagłodzony To dla monarchii pewna klęska. Krwi ludzkiej głośno się domaga Niema bitego konia męka. Wydziera jedno włókno z mózgu Każdy szczutego pisk szaraka. Jeden cherubin milknie w niebie, Gdy ktoś przestrzelił skrzydło ptaka. Zza gór się słońce wznosi blade, Gdy wściekły kogut walki czeka. Każdy ryk lwa i skowyt wilka Wywleka jakąś duszę z piekła. Ludzkiej przed smutkiem strzegą duszy Jelenie, błądząc w lasach, piękne. Krzywda baranka niszczy zgodę; Lecz on przebacza swą udrękę. Gacek o zmierzchu — on wyfrunął Z umysłu, co nie wierzy w Boga. Krzyk sowy o północy głosi, Jaka jest niedowiarka trwoga. Nie będą ludzie kochać tego, Przez kogo cierpi mała wrona. Ten, kto rozgniewał wołu, nigdy Nie dotknie niewieściego łona. Psotnik, co zabił muchę, pozna, Jak groźny bywa gniew pająka. Ten, kto się znęca nad chrabąszczem, W bezmiernej nocy się zabłąka. Liszka na liściu przypomina Twej matki bóle i uciski. Ćmy ni motyla nie zabijaj, Dzień Sądu bowiem jest już bliski. Kto szkoli konia w walce, będzie Przez śniegów pustkę szedł bezpłodną. Przytul psa dziada, kota wdowy, Gdy chcesz, by dobrze ci się wiodło. Komar, brzęczący śpiewką lata, Z obmowy czerpie jad szkaradny, Z brudnego potu stóp zawiści — Wężowe się mieszają jady. Trucizna w żądle pszczoły skryta — Artysty gniew, zawistny, blady. Książęce szaty, płachty dziada — Grzyby na worach złych bogaczy. Prawda głoszona w złym zamiarze Najbardziej wszelką prawdę paczy. Dla radowania się i bólu Człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, Bezpiecznie przez ten świat idziemy. Radość i ból dla boskiej duszy Z nich dwóch splecione jest odzienie. Jedwabną nicią radość biegnie Pod każdym jękiem i cierpieniem. Dziecko to więcej niż pieluchy; Wszędzie tam, gdzie są ludzkie kraje, Ręce się rodzą — i narzędzia; To każdy oracz rozpoznaje. I każda łza z każdego oka Dziecięciem staje się w wieczności, By, ukojona przez świetliste Panny, powrócić znowu do radości. Szczekanie, skowyt, wycie — fala, Która w niebiosów brzeg łomocze. Dziecko, pod rózgą płacząc, żłobi Znak zemsty w śmierci i pomroce. Łachmany dziada, gdy się wzniosą W przestworze, niebo drą na strzępy. Złocistą słońca twarz wykrzywia Zbrojnej przemocy upór tępy. Grosz dziada więcej wart niż złoto, Co w afrykańskich skarbcach drzemie. Miedziak z węzełka wyrobnika Kupi i sprzeda skąpca ziemie. A jeśli ma z wysoka pomoc, Kupi i sprzeda całe plemię. Ten, kto wyśmiewa wiarę dziecka, Będzie wyśmiany w dniach starości. Temu, kto uczy dziecko wątpić, Zgnilizna grobu strawi kości. Kto wiarę dziecka czci, pokona Śmierci i piekieł moc w wieczności. Owoce czasów dwóch: sędziwych Sąd starców i zabawki dzieci. Sędzia, gdy wierzy w swą przebiegłość, Nie znajdzie trafnej odpowiedzi. Blask wiedzy gasi, kto wątpieniu Jakąś odpowiedź dać się stara. Najgorsza, jaką świat pamięta, Trucizna — z laurów szła Cezara. Nic rodu ludzi nie spotwarza Tak, jak żelaznej połysk broni. Kiedy klejnoty pług ozdobią, Złość głowę przed sztukami skłoni. Piosenką świerszcza jest głos tego, Kto się przed trafnym sądem cofa. Z orłowej mili, z cala mrówki Chroma się śmieje filozofia. Temu, kto wątpi w to, co widzi, Nikt żadnej wiary nie uprosi. Gdyby zwątpiło słońce, księżyc? Przecież zagasłyby w ciemności. Namiętność dobra — gdy nią władasz, A nie, gdy ona włada tobą. Ladacznic wrzask, swawola graczy W monarchii kończy się żałobą. Całun dla Anglii ladacznice Tkają swą wrzawą obłąkańczą. Zgranego jęk, szulera „wiwat!” Przed katafalkiem Anglii tańczą. Każdego ranka, każdej nocy Dla męki ktoś na świat przychodzi. Każdego ranka, każdej nocy Dla szczęśliwości ktoś się rodzi. Jedni się rodzą dla radości, Inni dla nocy i ciemności. W kłamstwo wikłamy się, gdy okiem, A nie przez oko spoglądamy. Bo noc zrodziła je, gdy dusza Spała wieńczona promieniami. Biedne, żyjące w nocy dusze Boga w światłości rozpoznają. Lecz Postać Ludzką On objawia Tym, co w królestwach dnia mieszkają... William Blake tłumaczenie Zygmunt Kubiak |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-13, 13:40 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Powój... Panowie mili, posłuchajcie, Zawierzcie jeno memu słowu I życzliwego ucha dajcie Historii, co się zowie: Powój. A będzie to w opowieści owej Rzecz o Tristanie i królowej, Co się, nieszczęśni, napłakali, Jako się pięknie miłowali, Aż i miłości tej rozkazem Jednego dnia pomarli razem. Król Marek strasznym gniewem gorze, Tristana ścierpieć król nie morze I precz wygania go surowo, Siostrzan pokochać śmiał królową. Do Sutwal uszedł wypędzony, Gdyż tam rodzinne jego strony. Rok minął, odkąd spadła kara, Do Tyntagielu wrócić wara, Więc zadumany żałośliwie W rozpaczy ledwie przecie żywie. Kiedy kto wiernie, zacnie kocha, A szczęścia nie zna ani trocha, Temu usychać w łzach, zgryzotach, Toż to, panowie, nie dziwota. A że Tristana zmogły znoje, Przeto opuścił strony swoje, Do kronwalijskich zmierza granic, W Kornwalii mieszka jego pani. W las się zapuścił gwoli temu, By nikt go z ludzi zoczyć nie mógł, I w lesie krył się do wieczora. Spoczynku wreszcie przyszła pora, Tedy w wieśniacze wstąpił progi. Tam dał mu łoże człek ubogi. Tristan zapytał o nowiny, Zapytał, co król Marek czyni. A na to mu odrzekło wielu, Że sprosił król do Tyntagielu Baronów, na turnieje, w gości. Rzekli mu jeszcze ludzie prości, Iż jako króla pana wola, W Zielone Świątki ta swawola, Że ponoć na zebranie owo Król Marek przybyć ma z królową. Miłe to Tristanowi słowa, Boć przecie pozna go królowa. Pomyśli sobie o Tristanie, Gdy tu niedługo koniem stanie. Świtkiem bledziuchnym Tristan chyżo W las pomknął, czeka, aż się zbliżą, Spojrzy, a przy nim tuż leszczyna. Rwie gałąź, z czterech stron przycina. W ziemię ją wetknie, tnie za chwilę Imię swe na niej - jeno tyle. Królowa, patrząc w leśną steczkę, Pozna graniastą tę laseczkę, Wspomni, gdy ujrzy ją w oddali, Jak znaki sobie nią dawali. I pręt ów śmigły, leszczynowy Z miłym przypomni jej rozmowy I o Tristanie prawić będzie, Że miłą swoją widzi wszędzie, Z dawna mu oczy we łzach stoją, Z dawna chciał ujrzeć panią swoją. I sechł z miłości swej gorącej, Ku niej idący i tęskniący, Czy w nocnej porze, czy o świcie, Straszne dla niego bez niej życie. Że oni jak powoju kwiecie - Gdy na leszczynie się oplecie, Pośród zielonych kwitnie pnączy. Lecz niech je tylko kto rozłączy, Splecione pędy porozdziera, Schnie drzewko, powój też umiera. "Rozłączyć dwoje nas daremnie, Cóż ja bez ciebie, ty - beze mnie?" Przybywa pani, widzi, staje, Zielony drążek rozpoznaje, A gdy jej napis w oczach stanie, Wraz z nim i dawne jej kochanie. Rycerzom świty w głos się żali, Że słabnie, chce, by się wstrzymali, Że wielce się strudzona czuje. Spełniają, co im rozkazuje. Potem oddala się królowa, Do Brangien szepce ciche słowa. Wierna to była służka pani, Polegać można wielce na niej. Obie pospieszne stawią kroki, Wstępuje wreszcie w las głęboki. Tam drzewa gęste ukrywały, Kogo miłuje nad świat cały. I zatonęli, pojednani, W rozkoszy cudnej, a bez granic. I oto mówił jej do woli, Ona - o szczęsnej teraz doli, A potem rzekła, że mu trzeba Z królem się jednać, a nie gniewać, Że męki wycierpiała tyle, Gdy rozłączenia przyszły chwile, Gdy Tristan z królem się powadził. Wszystko snadź ktoś królowi zdradził. Już oto z sobą pożegnani, Odeszła Tristanowi pani. Na myśl, że znowu będą sami, Gorzkimi zapłakani łzami. On w Galii teraz oczekuje, Aż mu przewiny król daruje. Szczęśliw, że ujrzał swoją miłą, Wyśpiewał, co im się zdarzyło, Jej słów od niepamięci broniąc, Z cicha o struny harfy dzwoniąc. Goatlef - nazwali Brytańczycy Tę powiastkę o Tristanie, Chievrefueil zowią znów w Bretanii Całe nieszczęsne to kochanie, O którym słowo prawdę wieści W onej przecudnej opowieści... Marie de France przełożyła Jadwiga Dackiewicz :) |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-14, 11:14 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
:) * * * Zatańcz Phabuj To nic, że ognia już nie widzę Zatańcz Phabuj Stopami układaj trawę Wybij rytm łąki Utopimy w trunku całe miasto Tańcz Phabuj Kiedy świt wydzwonią miejskie zegary Rozbijemy puste szklanki Połamiemy skrzypce A ty tańcz Może dom o kamiennych ścianach Zadrży jak płótno namiotu Tańcz Phabuj Wódka nie woda, da nam zapomnienie A jutro samo przyjdzie - lepiej by go nie było. Tańcz... Karol Parno Gierliński (Xaratuno thuv/Odległy dym) |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-17, 12:34 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Najbardziej lubię proste, lekkie wiersze... Takie, jak te motylki... :) Jak motyle... spotykamy się w marzeniach królowie jednej chwili jednego westchnienia świata iluzji delikatności i niewinności jak motyle wybuchem piękna błyskiem zachwytu z brzydoty na piedestały w cud natury przekształcony co jest piękne a co brzydkie gdzie reguła czym się kierować w świecie marzeń jak motyle... Lech Kamiński Jak zatrzymać te chwile, wybuchu Piękna ... :) |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-19, 12:07 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Do M... Precz z moich oczu!... posłucham od razu, Precz z mego serca!... i serce posłucha, Precz z mej pamięci!... nie tego rozkazu Moja i twoja pamięć nie posłucha. Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka, Tym szerzej koło żałobne roztoczy, - Tak moja postać, im dalej ucieka, Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy. Na każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił. Czy zadumana w samotnej komorze Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę, Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze Śpiewałam jemu tę samę piosenkę. Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi Śmiertelna złowi króla twego matnia, Pomyślisz sobie: tak stały szeregi, Gdy się skończyła nasza gra ostatnia. Czy to na balu w chwilach odpoczynku Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział, Obaczysz próżne miejsce przy kominku, Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział. Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem Stargane ujrzysz kochanków nadzieje, Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem, Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje... A jeśli autor po zawiłej probie Parę miłośną na ostatek złączył, Zagasisz świecę i pomyślisz sobie: Czemu nasz romans tak się nie zakończył?... Wtem błyskawica nocna zamigoce: Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza I puszczyk z jękiem w okno zalopoce... Pomyślisz sobie, że to moja dusza. Tak w każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił... Adam Mickiewicz :) |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-22, 17:37 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Jesteś jak kwiatek wiośniany... Jesteś jak kwiatek wiośniany, Tak piękna, świeża i miła! Spoglądam na cię stroskany, Z tęsknotą co pierś spowiła — I radbym cię błogosławił, Modląc się Bogu gorąco: Aby cię wiecznie zostawił Tak piękną, jasną — śmiejącą! Heinrich Heine przełożył Władysław Bełza |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-23, 14:23 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Dzisiaj pierwszy dzień jesieni... :) Jesień... Patrzcie! Idzie pani Jesień. Małe krosno z sobą niesie. I w koszyczku ma niteczki Kolorowe, jak z bajeczki. Spójrz, usiadła tam, na łące, Gdzie widzieliśmy zające. W krośnie nitkę przetykała. Śliczny dywan wnet utkała. Już na pole go rzuciła. Łąki, lasy pozłociła. O!, uniosła się pod chmury I cekiny sypie z góry! Elżbieta Jones |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-24, 17:18 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
* * * Bacz, wędrowcze: wszak twe tropy Tworzą drogę; tylko one. Bacz, wędrowcze: nie ma drogi Prócz tej, którą maszerujesz. Tak wędrując, tworzysz drogi; Gdy spojrzenie wstecz zwrócone, Ujrzysz szlak, którego nigdy Po raz drugi nie znajdujesz. Bacz, wędrowcze: nie ma drogi, Gdy jej w morzu nie wysnujesz... Antonio Machado tłumaczenie Zuzanna Jakubowska :) |
Autor: | cyganka35 [ 2019-09-27, 15:08 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Ludzki Abstrakt... Litości wcale by nie było, Gdybyśmy Biedy mniej czynili; I Miłosierdzie by zniknęło, Gdyby szczęśliwi wszyscy byli; A strach wzajemny – spokój niesie, Póki nie wzrośnie w nas egoizm. Potem Nienawiść w ciemnym lesie Chwyta nas do pułapek swoich. Zasiada pośród świętych strachów Łzami wielkimi rosząc ziemię, Aby Pokora spod jej gmachu Mogła wywodzić swe korzenie. Wkrótce nad głową jej ponura Rozkwita cieniem Tajemnica, Karmi się Motyl nią, a także Na niej żeruje Gąsienica; I Fałszu rodzą się owoce Rumiane, dobre do jedzenia, A pośród jej konarów mrocznych Kruk się sadowi w głębi cienia; Zaś Bogom lądu oraz morza Nigdy się nawet sen nie przyśni, Gdzie taki Owoc znaleźć można – On rośnie tylko w Ludzkiej Myśli... William Blake |
Autor: | cyganka35 [ 2019-10-01, 13:12 ] |
Tytuł: | Re: Wasze ulubione wiersze |
Księżycowy prom... Bardzo dawno temu żył sobie pewien ubogi przewoźnik. Codziennie przewoził ludzi swym promem przez ciemne, wzburzone jezioro, w tę i w tamtą stronę, w dzień i w nocy, ale całe życie marzył, by przewozić swym promem ludzi na... księżyc. - No tak, ale jak to zrobić – myślał sobie masz przewoźnik ciężko wzdychając i żaden pomysł nie przychodził mu do głowy. Przewoźnik kochał bowiem bardzo księżycowe światło i w czasie długich nocy stał na promie przyglądając się uśmiechniętej twarzy księżyca, tak podobnej do twarzy pięknej dziewczyny. Gdy chmury przesuwały się wolno ciemnym niebem, księżycowa twarz uzyskiwała jakby rozwiewające się na wietrze jasne włosy, a chmury przepływały przez zimne oczy księżyca, niby srebrzyste kry po oceanie ciemnego nieba. Przewoźnik patrzył nocami na księżyc i tak właśnie myślał o nim pięknie. I wtedy, być może, księżycowa dziewczyna spoglądając nań z nieba pokochała go swym dalekim od ziemi, księżycowo-kamiennym sercem i postanowiła spełnić jego marzenia. ...Razu pewnego, w nocy, gdy jezioro było bardzo spokojne, przewoźnik zapatrzony w jego wodę zobaczył, że promień księżyca łagodnie odbija się w tafli gładkiego jeziora i niby złota lina od promu ulatuje wzwyż, wprost w ciemne niebo. Przewoźnik wyciągając rękę przed siebie uchwycił się promienistej księżycowej liny i prom wprost z wody, niby wielka linowa kolejka, zaczął się wolno wznosić po księżycowym promieniu w kierunku odległego na niebie księżyca. ... A ludzie na brzegu patrzyli zdziwieni za nimi, podnosząc głowy do góry i zazdrościli księżycowemu przewoźnikowi... Działo się to na długo, na długo jeszcze przedtem, zanim ludzie wypuścili z rakiety swój księżycowy prom i stanęli na księżycu – w dawnej, bardzo dawnej „erze ludzkich bajek”, której nawet wasi rodzice nie pamiętają. Bo zawsze na początku każdego ludzkiego, zdawało by się, niewiarygodnego czynu istnieje bajka. A potem ludzie swoim talentem i swoją siłą zamieniają tę bajkę w rzeczywistość... Jerzy Afanasjew (Baśń) |
Strona 9 z 11 | Strefa czasowa: UTC + 2 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |